Docieramy na Kijowa. A jakże. Na Majdan. Zupełnie inny niż go sobie wyobrażałem. W mojej głowie jawił się ogromny plac, coś a’la krakowski rynek. Majdan jest jednak całkiem inny. Mocno zabudowany sowieckimi budynkami, ze śpieszącymi się ludźmi, z centrum handlowym, z wielkim hotelem Ukraina i z pędzącymi przez niego dużą ulicą autami. Gdzie na takim dziwnym placu robić zamieszki?
Da się jednak. Dla nas to już wydarzenia sprzed paru miesięcy, a tutaj wciąż są świeżą sprawą.
Zamieszki pewnie były na Majdanie, bo to najbliższy duży plac od siedzib parlamentu i prezydenta. A jak obalać władzę, to nie ma co daleko chodzić. Rewolucje trzeba robić w gorącej wodzie, bo jeszcze się naród rozmyśli.
Kolejne pamiątki widać w miarę zbliżania się do tych budynków.
Ukraina to pierwszy kraj, gdzie spotykamy się z wydarzeniami tak burzliwymi, i tak świeżymi. Wydarzenia, o których normalnie czyta się tylko w podręcznikach do historii. Właściwie wciąż trwają i zepełniają kolejny akapit w przyszłej książce do historii. Euro-Majdan się skończył, ale walka wciąż trwa. Prócz oczywistych starć na wschodzie kraju, toczy się też ciągła wojna propagandowa. W Kijowie wygrywa zdecydowanie frakcja pro-europejska. Niebiesko-żółte flagi wiszą wszędzie, nawet kosze na śmieci maluje się w barwach narodowych. Tutaj, tj. w Kijowie, widać, że Ukraińcy zdaje się uzyskali mocną tożsamość narodową i potyczkę o ich serca Putin nie może wygrać nawet czołgami.
Mimo wszystko nie tak łatwo jest się wyrwać z objęć niedźwiedzia. Pomnik braterstwa wciąż stoi.
Porządek po wydarzeniach na Majdanie trwa. Prezydent Janukowicz uciekł, a kraj zwrócił się na ścieżkę prozachodnią. Wszystko wydaje się proste do ogarnięcia, ale dopiero na miejscu człowiek może się przekonać, jak ‘ukochany’ wujaszek Stalin namieszał. Polska to chyba najbardziej jednorodny narodowo kraj na świecie, i nawet naszym dziennikarzom trudno pojąć jak skomplikowana jest ta sytuacja. U nas to proste – gdyby nam ktoś odebrał Radom to trzebaby było nakładać bagnet na broń by go odebrać. W byłych sowieckich republikach sprawy się mają jednak zupełnie inaczej. Lata przesiedleń, rusyfikacji i życia pod jedną flagą odcisnęły swoję piętno. Można się nabawić choroby umysłowej. Po której stronie się opowiedzieć, jak jedno z twoich rodziców to Rosjanin, a drugie Ukrainiec? Nie mówiąc o Krymie, gdzie więcej ludzi poczuwa się do bycia Rosjanami.
W Kijowie jednak ludzie są Ukraińcami. I chcą do Europy. Na razie. Tak sobie myślę, że historia to jednak bardzo lubi się powtarzać. W różnych cyklach, np. 400lat, i Kozacy znów stoją przed wyborem, jaki kiedyś miał Chmielnicki i brać kozacka: bratania się z Rosją, lub z Zachodem. Kiedyś Polska była Zachodem, teraz raczej o inne europejskie potęgi się rozchodzi. Jaką w tym rolę grają i ile mają do powiedzenia sami Ukraińcy, a ile rozgrywa się za ich plecami? Nic o nas bez nas, tak?
Światem rządzi pieniądz i po cichu, za plecami rozgrywa się prawdziwa walka.
Zrobiło się zbyt poważnie, nie? A Ukraińcy to przecież wesoły naród. Z jajem.
Kręcąc się wokół jaja, chcąc, bardziej niż nie chcąc, zawędrowaliśmy do Złotej Bramy, czyli chyba jedynej pozostałości po murach miasta.
oraz w okolice katedry św. Zofii.
W kościele nie można robić zdjęć, ale ja niezawodnie dla was, zrobiłem parę fotek z ukrycia.
Swoją drogą kościół też jest z jajem.
Kościół ma też dzwonnicę, a z niej ładną panoramę miasta. Ten plac poniżej bardziej się, moim zdaniem nadaje na manifestacje, zwłaszcza, że Chmielnicki już tam czeka. Ale daleka droga z niego do siedzib władzy.
Najfajniejsze miejsce w Kijowie – Aleja Pejzażowa.
Katedra św. Zofii (powyżej) i klasztor Ławra Peczerska (poniżej) to dwa obiekty wpisane na listę Unesco. Jak junesko i jest się w okolicy to trzeba zobaczyć obowiązkowo. Swoją drogą, liczba odwiedzonych w ostatnim miesiącu przeze mnie świątyń przekroczyła sumę z ostatnich 10 lat.
W klasztorze, żyli mnisi w pieczarach, które sami wykopali. Można zrobić sobie wycieczkę po tych pieczarach. Z przewodnikiem. Pomylicie się jednak, jeśli myślicie, że to wycieczka historyczna. Pani Przewodniczka, Całująca Popów Po Rękach, skupiona jest głównie na opisywaniu wspaniałych mnichów, których trumienki tam leżą, oraz jakie choroby mogą uzdrowić. Zdawała się też być bardzo dumna z faktu, że tych trupków, znaczy się relikwi, mają więcej niż w Watykanie. Szał.
Klasztor ma też dzwonnicę. Gdzie dzwonnica, tam widok. Gdzie szansa na widoki, tam i my. Po prawej – Pomnik Matki Rosji. Tam zmierzamy.
Zmierzamy.
Matka Ruska to kawał baby. Ma 102 metry i waży 560 ton, i jest ze stali. I można, windami i różnymi schodami, wdrapać się na jej sowiecką tarczę!
To są dopiero widoki. Wszystkie kijowskie dzwonnice mogą się schować!
Wschodni brzeg Dniepru i płasko aż po horyzont.
I jeszcze rzut oka na Ławrę.
I to już koniec. Kijów jest fajny, brakuje mu jednak trochę efektu WOW, które miały Moskwa, Petersburg, czy swojego stylu jak Tallin. A może po prostu, zbytnio przypomina Polskę, i nie ma w nim dla nas aż takiej egzotyki. Ludzie podobni do nas i nawet można do nich po polsku mówić i zrozumieją! Niebywałe rzeczy.
Jedzenie też podobne do naszego. Barszcze, pierogi. Stołowaliśmy się głównie w Puzatej Chacie, czyli fastfood Ukrainian style. Tyle dobrego jedzenia, za tak mało. Popite kwasem. Ach, łezka się w oku kręci.
Chreszczatyk – główna aleja Kijowa. Że na wschodzie wojna przypomina częsty widok wojskowych, duży kontrast z ulicznymi artystami, studentami i wieczornym życiem miasta.
Trzymam kciuki za braci Ukraińców!
Opuszczamy europejski, pro-zachodni Kijów i jedziemy zobaczyć miasto, którego nia ma, a było. 😉
Pozdrowienia z azorskiej wyspy Terceira. Kiblujemy na lotnisku bo przesunieto nasz lot, raptem o 5 godzin. Nie ma tego zlego, wiec mialem czas nadrobic kilka postow. Fajnie sie was czyta/oglada I tak sobie mysle, zebyscie napisali jakis poradnik, jak sie spakowac na taki wyjazd i gdzie robicie pranie 2 tygodnie na 3 wyspach, z noclegiem w 9 roznych miejscach zmuszaja do refleksji nad bagażem.
Szerokich korytarzy powietrznych! 😀
Poradniki się pojawią, jak już exp’a nabijemy, tak po levelu 10. Na razie jestesmy nowicjuszami.
pranie? trzeba dzielic przez pol ilosc prań z cywilizowanego swiata. 🙂
Oni faktycznie są z jajem 🙂 jak mnie nigdy w tamte okolice nie ciagnelo, to az bym sie wybrala. Piszcie dalej!
piszemy dalej – wszystko dla naszych fanów! 😀
Nadrabiam zaleglosci w czytaniu i podziwiam kolejne miasto. Kiev mi sie spodobal. Trzymajcie sie cieplutki 😉