Mamo, mamo! Poszliśmy na pielgrzymkę! Co prawda nie na Jasną Górę, a na Górę Tai Shan, i nie do chrześcijańskiej świątyni, a do taoistycznej, ale pielgrzymka to pielgrzymka, nie? Tai Shan – jedna ze świętych gór taoistycznych, o której usłyszeliśmy *reklama* od Michael’a Pallin’a, który po zakończeniu kariery satyryka w Monty Python, nakręcił kilka programów podróżniczych dla BBC *koniec reklamy*. Kto nie oglądał, niechaj poogląda, a my tymczasem, śladami Pallina, pokonujemy kolejne stopnie i wspinamy się na górę.
Na strudzonych wędrowców czekają liczne stoiska z pamiątkami, przekąskami, i herbatą, której nikt nie kupuje, bo każdy szanujący się Chińczyk nosi termosik ze sobą.
Co kilkaset schodków kolejna mała świątynia, kapliczka, czy inny przybytek boski. Można się pomodlić, można wydać kasę na kolejne gadżety: kłódki, figurki, kadzidełka. Wstępujemy do pierwszych kilku, potem mamy już dość i oszczędzamy energię tylko na wchodzenie na szczyt.
„Tam idziemy.” Widzicie? Nie widzicie? Wcięcie w grzbiecie góry, to święta brama.
Kilka tysięcy schodów później.
Jeszcze kilka kroków. Kolana dajcie radę!
Na szczycie góry, za bramą, nie mogło być inaczej, jeszcze więcej kapliczek, sklepików, pamiątek. Szał kapitalizmu.
Jak to Pallin stwierdził – najlepsza chwila tej wycieczki, to widok schodów które się przeszło, i dziesiątek ludzi, z góry to małych jak mrówki, którzy dopiero wchodzą.
Główna świątynia przypomina wszystkie inne świątynie. Warto to było tak się wspinać i te tysiące schodów pokonywać?
Pewnie słyszeliście, że Chińczycy dużo inwestują w infrastrakturę. Nie mogło zabraknąć pieniędzy i dla tego regionu. Tak oto zjeżdżamy z góry nowiutką, kolejką linową. Nic już nie będzie takie samo w tym wygodnym Świecie.
Pielgrzymka 'zaliczona’. Czuję, że zbawienie zapewnione na 100%. A jakby jeszcze było mało to odwiedzimy świątynie w mieście u podnóża góry – naszej bazy wypadowej.
O tam byliśmy. Najwyższa góra na zdjęciu – Tai Shan.
Do kolekcji Par Młodych, tym razem bardzo modna, elegancka para. Chyba profesjonalnych fotomodeli.
Wystarczny nam tych wypraw religijnych. Jedziemy do Shanghaju, choć tam nie będziemy za długo, a skupimy się na małych chińskich, wodnych miasteczkach. Takich małych azjatyckich wenecjach. I nie zgadniecie. Tam też kapitalizm wdarł się pełną gębą.
Dominik zwracasz się co prawda do swojej Mamy ale …nie wiem , czy jej się to spodoba ? Nie wątpię , że bardzo ciekawa wycieczka pod wieloma względami. Sama chętnie bym się tam wybrała.
Ma się jej nie podobać, że na pielgrzymce byłem? No jak to? 🙂
O, dogoniłam Was 😛
i co ty teraz będziesz robić z tymi wolnymi chwilami w pracy? musisz zacząć czytać od nowa nasz blog, albo jeszcze instagrama przejrzeć i pokomentować! 😀
Nie mam instagrama 😛
czas założyć! 😀
Wszystko sobie poczytałam i dziękuję Panu Bogu, że idąc przez kolejne Bramy Niebios nie dotarliście do samych Niebios. Jeżeli grzecznie się tam pomodliliście to macie szansę na długowieczność
na pewno!