A więc Chiny. Dotarliśmy do Państwa Środka, które od lat młodzieńczych i grania w Civ-kę część pierwszą, chciałem zobaczyć. Jeśli idzie o podróżowanie to zaliczam Chiny do pierwszej ligi hardcore, razem z Indiami. Nie zdecydowałem się jeszcze, kto będzie na pierwszym miejscu podium. Nie ma tutaj cwaniactwa, i prób oszukiwania, i konieczności targowania się o wszystko jak w Indiach, ale jest brak zainteresowania, brak znajomości angielskiego, wszechobecny brak uprzejmości, brak uśmiechu, i całkowite przeorientowanie ludzi na jednostkę, na samego siebie. Plucie na ulicach, krzyki, obce nam kulturowo zachowania. Dodatkowo nie działają serwisy interntowe zachodniego Świata. Nie ma googla, nie ma facebooka (całe szczęscię da się to obejść apką PsiPhone 😉 ). Ciężko się tu jeździ, ale da się. Zabytki, te zachowane, robią oczywiście wrażenie, ale niszczy je chiński kapitalizm, i potworne odległości do pokonania. Gdziekolwiek jest jakaś atrakcja turystyczna, tam rzesza sklepikarzy, fotografów, i innych oszołomów. Kapitalizm i transformacja, która odcisnęła piętno na każdym kraju bloku wschodniego, tutaj jest aż nadto widoczna. Kraty w oknach bloków aż do 4 piętra, albo i wyżej, obojętnośc ludzi wobec drugiego człowieka. Szaleństwo boomu budowlanego, gdzie obok placu budowy kolejnych niezamieszkanych wieżowców, stoją stare, rozpadające się domki. Coż za dziwne miejsce. Cieszymy się, że nie musimy tu mieszkać. Cieszymy się, że zobaczyliśmy, co mieliśmy zobaczyć i wyjeżdzamy.
Kilometrażówka i cenażówka:
Hong Kong -> Guangzhou
195 km.
Dojazd: metrem dojeżdza się do granicy. Podążamy za tłumem przez przejście graniczne, starając się nie zgubić w morzu Chińczyków. Pociągi wykupione do Guangzhou. Bierzemy autobus. 64 CNY.
Nocleg: Koala Youth Hostel. Hostele w Chinach są ok. Nie jest to super standard, ale zwykle jest czysto, i jest ciepła woda, i internet. Braki? Obsługa zawsze kaleczy angielski. Większość chce się ładnie nazywać i dodaje słowa typu Youth i Internationl w nazwie, o czym przekonacie się patrząc na nazwy hostelu na tej liście. W Guangzhou hostel za drogi w stosunku do tego co oferuje miasto. 188 CNY.
Guangzhou -> Guilin / Yangshou
521 + 128 km (lot).
Dojazd: nasz pierwszy szybki pociąg w Chinach. Problem numer jeden: dworzec. Pełno Chińczyków, i w dodatku mają bzika na punkcie kontroli. Trzeba się stawić ze 2-3godziny przed odjazdem. Bzdura. Pociąg faktycznie szybki (300km/h), ale standard niski, śmierdzi trochę, bo pociągi już wszędzie dojeżdzają, ale higiena nie dojechała jeszcze pod wszystkie strzechy. 155 CNY.
Nocleg: Cyan Box Hostel (Guilin) Standard OK. Zimno jak diabli, a w Chinach grzeją tylko AC, które różnie działa. Przeżywamy. 76.5 CNY. / Wada Hostel (Yangshou) fajny hostelik na uboczu, fajny widok z okna na górki, za drogie jedzienie, a najbliższe sklepy/restauracje w sąsiedniej wsi. 70 CNY.
Guilin -> Zhangjiajie
446 km (lot).
Dojazd: OKAir. Stronka Ctrip pomaga wyszukać pociągi i samoloty. Okazuje się, że taniej i szybciej będzie nam polecieć do Zhangjiajie. Niskobudżetowa linia chińska. Lotu nie pamiętam, czyli było OK. OKAir zobowiązuje taka nazwa, nie? 217 CNY.
Nocleg: Destination Youth Hostel. W Chinach lepiej rezerwować miejsca przez booking.com. Postanowiliśmy sprobować metody z Azji, i pójść poszukać miejsca, powalczyć o lepszą cenę. Targować się za bardzo nie umieją, a szukanie hostelu przed południem jest mało efektywne, bo wszystko jest zamknięte. Może to dlatego, że jesteśmy przed sezonem. 130 CNY.
Zhangjiajie -> Xi’an
575 km (lot).
Dojazd: China Eastern Airlines. Kolejny lot. Może nie taniej tym razem, ale na pewno wygodniej. Zhangjiajie jest super miejscem, ale na uboczu, linie kolejowe omijają to miejsce. Tak więc wygoda wygrywa. Lecimy do Xi’an. 702 CNY.
Nocleg: Ancient City International Youth Hostel. Dobry hostel. Faktycznie international, są turyści z zagramanicy. Obsługa też po angielsku duka, jak wszędzie, ale trochę lepiej, i lepiej jest zorientowana w atrakcjach turystycznych. 135 CNY.
Xi’an -> Beijing
1090 km.
Dojazd: Szybki pociąg do stolicy. Regularne i częste połączenie. Trochę czyściej i 'światowiej’ niż w pierwszym pociągu. 515.5 CNY.
Nocleg: Happy Dragon Hostel / Dragon King Hostel. Pierwszy nie polecam, chyba, że na lato, bo śpi się bez ogrzewania, w pokoiku przy ulicy, i z niedomykającymi się drzwiami. Przynajmniej w dormie. Drugi hostel na tej samej ulicy, lepszy standard. Pupularne miejsca, szybko się wykupują. 111 CNY / 103.5 CNY.
Beijing -> Tai’an
483 km.
Dojazd: Szybki pociąg na trasie do Szanghaju. 214 CNY.
Nocleg: Taishan Hong Men International Youth Hostel. Pierwszy pokój śmierdzi fajkami (dość częsta przypadłość w Chinach, bo mnóstwo ludzi tu pali, i te same mnóstwo nic sobie robi z zakazów palenia). Drugi pokój… też coś z nim było nie tak. Obłsuga nas nie lubi, ale daje nam trzeci pokój, który jest w miarę OK. 133.2 CNY.
Tai’an -> Shanghai / Suzhou / Tongli
796 + 250 km.
Dojazd: Szybki pociąg. I nic już nie dodam. 374 CNY.
Nocleg: Shanghai Rock&Wood Hostel. Fajny, naprawdę 'światowy’ hostel. Taki jakiego można by się spodziewać w Europie, przez co szybko się wykupuje i kosztuje drożej, niż można by się w tej części Świata spodziewać. 200 CNY / Taohuawoo Youth Hostel. OK, bez fajerwerków miejscówka w Suzhou. 148 CNY.
Shanghai (Chiny) -> Tokyo (Japonia)
1753 km (lot).
Dojazd: Spring Airlines zabiera nas na lotnisko Ibaraki, niedaleko Tokyo, jedyne dwie godziny drogi, ale japońskim autobusem, z miłą, pomocną obsługą. No i po japońskiej ziemi. Fajnie się jedzie. 150 USD.
Nocleg: Oak Hostel Fuji. Nowootwarty hostel i zarazem najlepszy hostel w jakim spaliśmy, mimo tego, że był to 12 osobowy dorm. Wszystko nowe, japońskie washlety, super lokalizacja, fantastyczna obsługa. Ależ zmiana po pobycie w Chinach. 5800 JPY.
Jako, że większość przejazdów mieliśmy pociągami, to zdarzyło się pyknąć kilka fotek z okna. Fotek, które obrazują skalę szaleństwa budowlanki w Chinach. Bloki takie jak te, stoją w polach, z dala od centrów miast, stoją pobudowane i niezamieszkane, niektóre prawdopodobnie nigdy nie będą zamieszkane. Bloki widmo.
Czego, jak czego, ale koleji to możemy im zazdrościć. Tzn. pociągów, bo na dworcach mają idiotyczne przepisy, trzeba 2 godziny być wcześniej i czekać na pociąg, po przejściu bramek kontroli bezpieczeństwa, czyli na niektórych dystansach, to co zyskuje się przez szybki czas przejazdu, tracimy na głupie czekanie na pociąg. Brawo, wy Chińczycy.
I to już koniec Chin. Kolejny rodział – Japonia! Kolejna mapa, za jakieś 10-15 wpisów z kraju wiśniowego.
Łatwo nie było. Co pozwiedzane, pooglądane to Wasze.