Nara Selfie, Budda, Sarna

Ja też się na Maździe uczyłem jeździć. Tyle, że Micro. A może to Nissan był? Nissan Micro? Nie pamiętam. Pamiętam za to, że głową przebijałem sufit. I biegi były już tak wyrobione, że, przy akompaniamencie dość dziwnego rzęzienia, losowo z drugiego biegu, wbijała się 1/3/5. A jak to nie była trójka, to instruktor wydawał też dziwne dzwięki z siebie. To było auto.

100a004

Dotarliśmy do Nary, dość spokojnej mieściny, gdzie zachodni turyści wpadają raczej tylko na jedniodniowe wycieczki. My na przekór temu trendowi postanowiliśmy zanocować. Wybieramy nocleg, w dość ubogiej bazie, meldujemy się w hosteliku i 'jazda’ na miasto.

100a001

Całkiem nam się to udało, z tą naszą decyzją, bo wieczorem w miasteczku panuje spokojna atmosfera. Większość białych turystów wyjechała, ulicami przechadzają się tylko małe grupki lokalnych mieszkańców, lokalnych turystów. Miło poscaperować.

100a003

100b001

Nara słynna jest ze swoich, wpisanych na listę UNESCO, świątyń. Wydaje się jednak, że wszechobecne sarneki wzbudzają tutaj większe zainteresowanie. Można je nakarmić, można pogłaskać, można i selfie z sarenką sobie walnąć. Selfie w kimonie = 1000 lajków na fejsbuku.

100a009

100a002

100a007

100a008

Idziemy do najwyżej położonej z tutejszych świątyń. Gadamy z napotkanymi rodakami. Oglądamy zachód Słońca. Medytujemy. Jesteśmy jednością z wszechświatem. Czy coś takiego. Cieszymy oczy w każdym razie.

100a010

100a011

100a012

100a013

100a014

100a015

100a016

100b003

100b004

100a018

100a020

Następnego dnia znów jesteśmy wśród świątyń i saren. Okazuje się, że te sarny to nie są, aż takie przyjazne jak poprzedniego dnia myśleliśmy.

100a021

Świątynia Todaiji, największy na świecie budynek z drewna, z największym brązowym Buddą, 752 rok budowy – grzechem byłoby nie obejrzeć takiego cudeńka. Nie widziałem w mieście Nara straży pożarnej. Mam nadzieję, że stacjonują gdzieś niedaleko, bo to moment i taka kupa drewna, może się w kupę zgliszczy zamienić.

100b006

100a022

Przed wejściem drewniany, raperski Budda, który ulecza. Trzeba tylko dotknąć, u Buddy, miejsce które nas boli. Ania miała dotknąć głowę, ale wielki ten Budda i nie dosięgła. Przyszło jej żyć dalej z nieuleczoną głową.

100a023

100a024

100a025

100a026

Uwaga wpis zawiera produkty lokowane.

100a028

Are you talking to me?

100a029

Przechodzimy do kolejnej części programu – ogrody. Tuż przy świątyni Todaiji, dwa ogrody, jeden za darmo, drugi za grosze, praktycznie całe dla nas. Co prawda to chyba raczej dla tego, że się rozpadało. Nadal, warto odwiedzić.

100a030

100a031

100a032

100a033

100a034

100a035

100a036

100a038

100a039

Księga gości japan style. Nie mieliśmy odwagi zabazgrać naszymi łacińskimi literkami. A zresztą to żadna księga gości. Okłamałem was. W jednym z ogrodów, był tea house, czajownia, gdzie pomieszczenie było przygotowe do lekcji kaligrafii.

100a040

24 godziny w Narze dobiegły końca. Polecamy odwiedziny w Narze, polecamy nawet zostać na noc, wbrew temu co internety i foldery reklamowe piszą. Nara fajna jest, i spokojna. Żal wyjeżdzać, ale czeka już na nas Kobe, i zaprzyjaźnieni Japończycy. Zatem musimy to powiedzieć. Nara Nara.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *