Seul Między Wiśniami i Smokiem

Gdzie my? Latająca, skrzydlata maszyna wyrzuca nas na lotnisku Incheon, 52km od Seulu. Podróże samolotami to dla mnie teleportacja na miarę naszych 21 wiecznych możliwości. Lotnisko, odprawa, pakowanie do samolotu i bzzzuuuuu… lotnisko, kontrola, odbiór bagażu i nowy ląd. Nowy Świat. Jednego dnia możesz być w Polsce, a kolejnego już po drugiej stronie globu. Przed południem jesteś w Japonii, a po południu meldujesz się w hostelu w Korei. Jednego wieczoru pijesz piwo z Kim Dzong Unem, a kolejnego umierasz w obozie pracy. To w północnej części Półwyspu Koreańskiego. My całe szczęście odwiedzimy tylko Koreę Południową.

105b017

Nasz hostel, zwie się '1969′, utrzymany jest w stylu woodstockowym, na ścianach podobizny marleja, hendriksa, w tle muzyka pasująca do wystoju, a prowadzony jest, nie może być inaczej, przez hipisa-koreańczyka o imieniu 'K’. Dzielnica w której hostel jest położony też ładna. Na razie pozytywnie.

105a075

105a076

Ruszamy na miasto. Za pierwszy cel, nie pamiętam z jakiego powodu, obieramy park olimpijski, gdzie w 1988 nasi sportowcy zdobyli medalów kilka, w judo, w zapasach, w boksie, i podnoszeniu ciężarów. Dziś chyba jeszcze tylko w podnoszeniu z tych dyscyplin coś jeszcze zdobywamy. Do czasu kolejnej kontroli antydopingowej.

105b002

105b001

105b003

105b004

Na miasto marsz. Po naszym miesięcznym pobycie w Japonii poprzeczka jest postawiona wyjątkowo wysoko. Korea okazuje się, że leży gdzieś pomiędzy Japonią, a Chinami, choć bliżej im do Chin. I to nie tylko geograficznie, ale i kulturowo. Koreańczycy pewnie by się obrazili, że tak piszę, ale co mi tam – żaden Koreańczyk przecież nie czyta tych moich wypocin. Dla mnie, właściwie to ten Seul, mógłby sobie spokojnie być miastem w Chinach, i byśmy się nie pokapowali. Podobna zabudowa, podobni ludzie na ulicach. Podobne targowiska, podobne jedzenie. Słowo daję – Chiny wersja trochę bogatsza.

105a001

105a085

105a086

105a087

105a088

105a089

105a090

105a091

105a092

105a093

105a094

105a095

Kto jest bardziej interentowo-jutjubowy, to zapewne pamięta, że lat temu kilka najpopularniejszą piosenką był utwór Gangam Style, k-popowego wykonawcy PSY (https://www.youtube.com/watch?v=9bZkp7q19f0). Do dziś pozostaje niepobitym rekordzistą Youtube, z 2,6 mld wyświetleń. Gangam, okazuje się, nie jest zbitką przypadkowych literek, a nazwą dzielncy, która jest symbolem mody i luksusu. Zobaczmy.

105a005

105b005

105a006

105a007

105a008

105a009

Dużo sklepów modowych, dużo knajp. Dużo dużych budynków. Luksusu i mody dużo mniej. No chyba, że wyjście na Pilsnera w Korei jest synonimem luksusu. Na zdravi!

105b006

Blisko 30% ludności to chrześcijanie. Nigdzie indziej w Azji nie widzieliśmy tyle krzyży. Kościoły trafiają się co jakiś czas, zdarzają się nawet prawdziwy fanatycy na ulicach. Radiomaryjowcy wersja koreańska.

105a059

A w ciemnej bramie wróżbici. Przedchrześcijańskie wierzenia mają się też dobrze.

105a060

Witamy w Seulu, gdzie pomocne znaki, mówią ci gdzie masz dobry kadr. Pstryk pstryk.

105a061

105a062

Targowiska tu i tam. Ulice takie chińskie. Tfu… koreańskie.

105a063

105a064

Bloki z betonu. Bloki ze szkła i stali. Zabudowa Seulu przytłacza moją niskopienną duszę.

105a065

105a068

105a067

Szczęśliwie trafiliśmy na Dni Króla czy coś takiego, jakieś inne ważne narodowe święto. W mieście różne prezentacje, wydarzenia i przebierańców cała masa. Dobrze dla fotografii. Pstryk Pstryk.

105a069

105a070

105a071

105a072

105a073

Mówi się, że Seul to mieszanka starożytności z nowoczesnością. Jedno z fajniejszych miejsc, które uznamy za te spod szyldu 'nowoczesne’, jest mała rzeczka Cheonggyecheon w środku miasta. Kiedyś sobie tu spokojnie, dziko płynął mały strumyk, który z czasem zalano betonem, przerobiono na szeroką aleję samochodową. Lat temu kilka autostradę usunięto, a rzeczkę przywrócono razem z deptakami i zielenią. Dziś podobno jedno z ulubionych miejsc Seulczyków. Nic nas to nie dziwi.

105a074

105a096

105b022

105b030

Pomijając ten niewielki strumień, jak każde szanujące się miasto, tak i Seul leży nad prawdziwą rzeką. Okazuje się, że nawet nie taką małą rzeką, co zwie się Han. Bulwary to zawsze dobre miejsce do obserwacji rdzennych mieszkańców, więc i tutaj wybraliśmy się na przechadzkę nadbrzeżem.

105a010

105a011

105a012

105a013

105a014

105b007

105a015

105a016

105a017

Jest rzeka, są mosty. Nad jednym z nich, ma być pokaz laserowo-wodny. Dla planujących zwiedzać Seul porada. Nadbrzeże, ładne, światła miasta dobrze wyglądają nocą, ale nie warto czekać do 21, czy tam 22 na to nudne show. Sika woda, gra muzyka, nic spektakularnego.

105a018

105a019

105a020

Wpis z Seulu podzielimy na 2 części. Dotarliście do końca części pierwszej. Jeszcze tylko musicie przebrnąć przez dział żywiniowy. Na początek fastfood – makaron w czerwonym ostrym sosie, z mięsem. Ze smaku niepodobny do niczego. Ok.

105c004

Koreańczycy chyba niezbyt dużym zaufaniem darzą swoich kucharzy. Wiele restauracji ma na stołach palniki, gdzie sami musimy sobie wysmażyć jedzenie. Nie do końca rozumiem idei płacenia komuś, za to że sam muszę sobie przyrządzać posiłek, a on mi tylko udostępnia palnik, czy grilla. Co kraj to obyczaj, nie?

105c005

Musieliśmy jednak spróbować. Uśmiechający się z plakatu Pan Saemaul z połową świni pod pachą, nas przekonał, że to będzie dobra restauracja.

105c006

105c007

105c008

Nie dość, żesmy sobie sami musieli usmażyć, to jeszcze okazuje się, że nie dostaniemy ani pieczywa, ani ziemniaczków, czy makaronu, tylko musimy to mięso zjeść zawinięte w liściu. Dziwy. Koreańczycy preferują  jeść dużo mięcha, w smakach słodkich i słodko-ostrych. Z naciskiem na słodkie. Jedzenie lepsze jakościowo niż w Chinach, ale smakowo bez zachwytu, i w dodatku słodycz zmula, nie na moje podniebienia takie żywienie.

105c009

Koniec tym razem prawdziwy. W części drugiej, jeszcze więcej przebierańców skośnookich, trochę zabytków i bohatery pomagają kwitnąć przyjaźni polsko-koreańskiej.

2 komentarze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *