Bye, bye Los Angeles. Witajcie znów szerokie amerykańskie drogi. Nasz drugi pobyt w LA ograniczamy do oddania i wypożyczenia kolejnego auta i ruszamy dalej. Trasa do San Francisco, nie mogło być inaczej, prowadzić nas będzie przez kolejne parki narodowe. Pożegnanie z Los Angeles to zarazem nasze pożegnanie z pustynnym krajobrazem. Kierujemy się na północ, a im dalej w tym kierunku tym krajobraz staje się bardziej zielony. Nasz pierwszy cel, to położony w górach Sierra Nevada, park Sekwoi.
Dobrze być znów wśród zieleni, wśród drzew. No i w górach, choć noce zapowiadają się zimne. Nasze oczy cieszą się tym rajskim obrazem.
Park Sekwoi, nazywany jest od drzew, które tu naturalnie sobie rosną. Wikipedia twierdzi, że nazywa się je też, po naszemu, mamutowce olbrzymie. Tak jakby słowo mamutowiec nie kojarzyło się, z czymś dużym, to dodano jeszcze słowo olbrzymi. Biolodzy to mają pomysły. Faktem jest, że drzewa są rudawe i włochate, więc nazwa poniekąd trafna. Ruszamy na poszukiwania sekwoji i żyjących tu borostworów.
Co tu dużo gadać. Sekwoje są olbrzymie! Potwierdzamy. Zdarzyło nam się już je widzieć w Europie, ale nigdy tak wielkich, i w takim kontraście do sąsiedniach 'normalnych’ drzew. Tutaj w swoim naturalnym środowisku, na wysokości 1500-2500metrów, na zboczach gór Sierra Nevada, w sprzyjających warunkach klimatycznych, rosną sobie parę tysięcy lat (do 3500), i potrafią osiągnąć 100metrów wysokości i 10 metrów średnicy. Jak dodać do tego, że sama kora ma kilkadziesiąt centymetrów grubości i czyni je odpornymi na zarazy, korniki, i ogień to człek nabiera szacunku dla tych olbrzymów.
Generał Szerman – największy okaz w parku, a zarazem uznanwany za największy (wagowo) żyjący organizm na naszym Globie. 1200 kg drzewa w drzewie.
Żadne drzewo nie ucierpiało podczas przygotowywania tego wpisu. Drzewo, zwane Tunel przewróciło się z przyczyn naturalnych na drogę w parku w 1937roku. Wycięto w nim tunel, i tak pośmiertnie stał się fotograficzną atrakcją.
Sekwoje fotografowane samotnie nie robią takiego wrażenia. Dopiero dodanie człowieka dla oddania skali zmienia postrzeganie tych gigantów.
Nie będziemy was zanudzać, bo przyznać muszę, że z parku Sekwoi mamy właściwie tylko zdjęcia drzew. Jeszcze tylko kilka, z miejsca, gdzie te borostwory, zwane mamutowce przyłapaliśmy na pogawędce. Mówię wam, jak nas nie ma to te drzewce na pewno sobie łażą po tym lesie.
Nie mówcie nikomu, jedną szyszunię sobie zabrałem i w naszym kraju, potajemnie posadzę sobie nasionka sekwoi, i stworzę gdzieś prawdziwie fantastyczną knieję. Za 1000lat będzie gotowa.
Ruszamy dalej. Daleko nie musimy jechać, bo kolejny park – Kings Canyon, przylega do parku Sequioa. Brum brum. Jedziemy.