Witamy w Nowym Jorku. Znów w dużej, amerykańskiej metropolii. Nadal w USA, nadal z Amerykanami. Chcąc, nie chcąc próbujemy polubić amerykańskie miasta. To nasze podejście numer 3. Jak pamiętacie, bądź nie pamietacie, z wpisów z Los Angeles, czy San Francisco, to jestem 'hejterem’ tutejszych miast. Może w takim razie nie powinienem pisać o NY, ale co mi tam. Piszę i już, a wy sobie musicie przecedzić moje słowa cedzakiem o dużych, wręcz może gigantycznych oczkach. Nowy Jork. Któreż inne miasto może odmienić nasze zdanie o miastach USA, jeśli nie Nowy Jork. Zaczynamy wpis 1 (z dwóch) od najbardziej charakterystycznych miejsc. A konkretnie zaczynamy od metra. Duszno, tłoczno, starodawnie, i kafelkowo-bezpłuciowo. Szału nie ma.
Grand Central. Obowiązkowa pozycja filmowa. Jak film z NY to koniecznie sceny z tego dworca. Choć pewnie przesadzam. Chyba tylko w komediach romantycznych, ona płacze, on mówi, że wróci, ona płacze, on odjeżdza. Potem jego dżip wjeżdza na minę, on ginie, ona płacze. A wszystko dzieje się na tym dworcu. Czy jakoś tak.
Stacja metra WTC wciąż w budowie. Gigantycznej flagi nie mogło zabraknąć. Czego, jak czego, ale flag to w Stanach nie brakuje. Amerykanie mają bzika na punkcie swojego patriotyzmu i swojego kraju.
Muzeum historii naturalnej – tu nam się podoba. Misie co prawda wypchane i nieruchome, ale za to ładnie wkomponowane w obraz, który ma oddwać ich naturalne środowisko. Ktoś się przyłożył. Doceniamy.
Guggenhaim Muzeum to jedno z tych miejsc, gdzie budynek jest ciekawszy od prezentowanych wystaw. Brawy wy, impresjoniści.
High Line. Piękna historia o tym, jak ktoś starą linię kolejową ocalił przed wyburzeniem i przerobił na deptak. Tutaj wielka atrakcja turystyczna się z tego zrobiła, a u nas, od 90lat PKP zamyka połączenia i takich porośniętych linii kolejowych to pewnie są dziesiątki, albo setki kilometrów. Nawet porośnięte wagony się znajdą. Nikt u nas nie docenia wizji kolejnych prezesów PKP. Uczcie się głupole od Amerykanów.
Nie brakuje też w Nowym Jorku wyznawców wiary mojżeszowej. Jak ktoś chce mieć na pamiątkę fotki z wyznawcami wiary mojżeszowej w tle, to Crown Heights dobre na polowanie na Żydów.
Pozycja obowiązkowa – Central Park.
Brooklyn, Jumbo, Mosty przez duże M, i nadbrzeżne parki, deptaki i nowojorczycy spędzający czas po godzinach pracy. I kilka fotek i może choć jedno wam się spodoba. Na przykład z parkingu pod przedszkolem?
Koniec części pierwszej. Kilka atrakcji NY zaliczone. Nie było tak źle co? Choćby dlatego, że w kilkunastomilionowym mieście można coś upolować fajnego. Trzeba tylko przygotować się na kilka godzinne podroże metrem. W części drugiej będzie dużo ulicznych fotek. Istna gratka dla miłośników street foto. ^_^